Sprawy Nauki 12(75) (2001) 12-13

Włodzisław Duch,
Katedra Metod Komputerowych, UMK,
Grudziadzka 5, 87-100 Toruń.

Szufladki w nauce, czyli smutne refleksje z Brukseli.

Społeczeństwo nie chce płacić pensji artystom, muszą się utrzymać sami. Czemu ma płacić uczonym, jeśli upierają się by uprawiać sztukę dla samej sztuki?

Po raz czwarty jadę do Brukseli oceniać projekty 5. Programu Ramowego. Tym razem opiniujemy wnioski instytucji, które chcą dostać pieniądze na doktorantów i staże podoktorskie, czyli program Marie Curie Training and Development Sites.

Angielska nazwa „life sciences”, czyli dosłownie „nauki o życiu”, to grupa nauk pozwalających zrozumieć zjawiska zachodzące w żywych organizmach. Początkowo tymi organizmami zajmowała się biologia, medycyna i weterynaria, opisując oraz klasyfikując ich anatomię i opracowując procedury leczenia. Zrozumienie – na razie jeszcze w niewielkim stopniu – podstawowych mechanizmów procesów życiowych zachodzących na poziomie molekularnym spowodowało prawdziwą rewolucję. Genetyka, biologia molekularna, medycyna ewolucyjna i wiele innych działów nauki rozwijają się niezwykle szybko dzięki wyrafinowanym metodom eksperymentalnym i komputerowym. Parę miesięcy temu wprowadzono pierwszy lek na białaczkę, opracowany dzięki zrozumieniu mechanizmów na poziomie molekularnym. Lawina patentów w tej dziedzinie już ruszyła.

Symulacje komputerowe na poziomie molekularnym, symulacje działania całych narządów, powiązania psychologii i nauk o mózgu, bioinformatyka oraz neuroinformatyka, to również dziedziny wchodzące w skład nauk o życiu. Tym razem wyjątkowo dużo projektów dotyczy fizyki i informatyki medycznej. Badania możliwe są dzięki nowoczesnej aparaturze tworzonej przez fizyków medycznych. Przystawka dla niewidomych umożliwiająca widzenie za pomocą... języka, badania procesów zachodzących w mózgu po silnym wstrząsie magnetycznym, ontologie dla potrzeb bioinformatyki. Z zazdrością patrzę jak bardzo rozwinęły się nauki kognitywne w Sussex. W ostatnim konkursie zatwierdzono również nasz projekt: mój asystent otrzymał stypendium na dwa lata aby pracować w Londynie nad modelowaniem mechanizmów uwagi w mózgu. Symulator musi pozwalać odtworzyć wiele efektów na poziomie neuropsychologicznym, informacji zdobytych dzięki metodom obrazowania jak i badań neurofizjologicznych aktywności pojedynczych neuronów.

Poziom projektów finansowanych przez 5. Program Ramowy jest bardzo wysoki. Indywidualne często piszą doktoranci ze znakomitych ośrodków, mający za sobą kilka publikacji w bardzo dobrych pismach, planujący staże w równie dobrych ośrodkach. Ocena dotyczy więc pośrednio całego zespołu, z którego pochodzi dana osoba i w którym zamierza pracować. Podobnie jest i tym razem: ośrodki starające się o pieniądze na doktorantów muszą się wykazać znakomitym poziomem. Dobre pomysły nie wystarczą, konieczne są dobre prace w najlepszych pismach, aktywne działanie całego zespołu badawczego. Mamy kilku znakomitych uczonych, ale stworzenie liczącego się zespołu jest znacznie trudniejsze niż wybicie się w swojej dziedzinie. Ktoś ładnie powiedział, że naukowcy jakoś przeżyją obecną sytuację finansową, ale nauka może nie przeżyć. Młodzież zamiast interesować się badaniami zaczyna już na studiach zarabiać pieniądze, nierzadko wyższe niż profesorzy. Naukowcy nie mają czasu pisać prac, bo nauczają w prywatnych szkołach.

W moim odczuciu w wielu dziedzinach pozostajemy coraz dalej w tyle za światem i nic nie zapowiada zmiany. Klasyczne dziedziny nauki często się jeszcze trzymają, ale tracą powoli na znaczeniu. Procent wyników matematycznych, które kiedykolwiek się do czegokolwiek przydadzą, szybko zmierza do zera, dlatego finansowanie czystej matematyki w USA czy w krajach Unii nie wygląda dobrze. Fizyki czy chemii prawie nikt już nie chce studiować, ani w Polsce, ani w Australii, ani w USA. Możemy nad tym ubolewać, ale takie są fakty. Społeczeństwo nie chce płacić pensji artystom, muszą się utrzymać sami. Czemu ma płacić uczonym, jeśli upierają się by uprawiać sztukę dla samej sztuki?

Na końcowej liście rankingowej training centers sześć najlepszych projektów pochodzi z uniwersytetów brytyjskich. Uniwersytet w Sheffield przeznaczył właśnie 12 mln funtów na nowy budynek dla interdyscyplinarnych badań. Z University of Manchester związanych było 40 noblistów! Czy to przypadek, czy wynik ich polityki naukowej? Chociaż tym razem mamy aż 11 projektów z Polski (na 61 w kategorii Training Sites) najlepszy z nich zajmuje 32 miejsce a większość plasuje się na ostatnich pozycjach.

Jakie dziedziny nauki są tu najbardziej promowane? Uczestnicy naszego panelu żartowali, że bioinformatycy są tak poszukiwani, że mogą sobie zażyczyć wysepkę na Morzu Śródziemnym. Wystarczy im komputer i dobre łącze do baz danych w Internecie. W 1994 roku po raz pierwszy spotkałem amerykańskich i japońskich ekspertów od biologii komputerowej na konferencji kończącej projekt komputerów piątej generacji w Tokio. Próbowałem później zainteresować tymi zagadnieniami naszych biologów szukając europejskich kontaktów w ramach programu Tempus. Proponowałem rozwój interdyscyplinarnych kierunków studiów, których podstawą byłaby informatyka, a na etapie magisterskim dochodziła by specjalizacja np. w biologii molekularnej. Projekty zostały wyśmiane w gazecie uczelnianej przez kapłanów czystości nauki. Jeżeli ktoś się interesuje interedyscyplinarnymi zagadnieniami to niech skończy studia z obu przedmiotów – słyszałem w dyskusji. Z czego miało by być takie magisterium? – pytano. Gdybyśmy wówczas poszli w tym kierunku teraz nasi absolwenci mogliby przebierać w ofertach z całego świata... Na wszystko w końcu przyjdzie czas, ale czy zawsze musimy być na końcu? Czy nie ma szans w MEN, KBN czy choćby lokalnie na uczelniach na opracowanie aktywnej polityki rozwoju? W wyścigu po unijne pieniądze pierwsi zgarną prawie wszystko.

Rozwój nauki to nie tylko kwestia pieniędzy. Brak wizji i aktywnej polityki rozwoju dużo nas kosztuje. Tendencje europejskie i amerykańskie zmierzają do stworzenia rynku nauki, na którym oprócz nauk podstawowych, otrzymujących stosunkowo niewielki procent wszystkich środków przeznaczonych na badania, będą działały normalne mechanizmy ekonomiczne. W numerze Europhysics News z 2001 roku dyrektor Instytutu Maxa Plancka Fizyki Pozaziemskiej opisuje zastosowanie rozwiniętych przez astronomów metod w medycynie. W skali kraju kardiolodzy oszczędzają dzięki takim metodom miliardy dolarów. Kto jest u nas zainteresowany oszczędzaniem? Astronomowie zajmujący się medycyną? Nie ta szufladka. Dziedziny, które się obecnie najszybciej rozwijają, wymagają interdyscyplinarnej współpracy, a to jest u nas bardzo trudne. Nasze trudności nieznane są Anglikom czy Amerykanom: stopnie doktorskie można u nas nadawać tylko z dziedzin oficjalnie uznanych. Gdzie w Polsce można zrobić doktorat z symulacji zachowania się mikrobów? Wychodzimy od genomu a kończymy na realnych interakcjach mikrobów, uprawiamy więc mikrobiologię w komputerze. Symulacje układu immunologicznego czy kolonii mikrobów przydatne są nie tylko w medycynie, mogą znaleźć równie szerokie zastosowania jak algorytmy ewolucyjne. Ani to biologia, ani informatyka, ani fizyka – lepiej więc zająć się czymś innym. Bioinformatyka czy neuroinformatyka też nam niepotrzebna, bo jak tu robić prace doktorską skoro nie ma w kraju Rady Naukowej, która ją zaakceptuje? Co więcej, zespoły KBN, oceniające działalność statutową jednostek badawczych, dbają o czystość nauki zaszufladkowanej. Jako pracownik Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej dowiaduję się, że prace z informatyki nie będą uwzględniane w ocenie Wydziału, bo nie pasują do szufladki: Zespół Nauk Matematycznych, Fizycznych i Astronomii (P-03). Świetny sposób na zniechęcenie do podejmowania najciekawszych, interdyscyplinarnych tematów.

Tymczasem to właśnie projekty w nowych, interdyscyplinarnych dziedzinach uzyskują najwyższe oceny. Takich tematów badawczych u nas się po prostu nie podejmuje. Nie chodzi tu o pieniądze tylko o biurokratyczne ograniczenia narzucone nauce. Pieniądze można najwyżej zaoszczędzić, bo jeśli nie doprowadzimy do reformy uda się nam odzyskać coraz mniejszy procent pieniędzy wkładanych w programy europejskie.

Żeby nie popaść w depresję idę na spotkanie ze znajomym Turkiem, który ostatnio przyłącza mózgi żab do robotów... U nas by tego nie robił, nie ta szufladka.

Włodzisław Duch