Głos Uczelni, Czerwiec 2001, str. 1 (fragment dyskusji)

Włodzisław Duch,
Katedra Metod Komputerowych, UMK,
Grudziadzka 5, 87-100 Toruń.

Nieuctwo szkodzi bardziej.

Radosław Sojak i Andrzej Zybertowicz („Drzwi, których nie należy otwierać”, GU 5) mają dla nas złe wieści: nauka szkodzi! Zanim jednak zamkniemy uniwersytety pamiętajmy, że nieuctwo szkodzi jeszcze bardziej. Kiedyś Wielki Przewodniczący, kontrolujący nie tylko naukę ale i wszelkie przejawy niezależnej myśli, wpadł na genialny pomysł: ptaki szkodzą. Postanowił więc wybić je co do jednego. Miliony ludzi zmarło następnego roku z głodu: ptaki jednak więcej pomagają niż szkodzą. Taki sam byłby zapewne skutek wybicia szkodzących naukowców.

Nie czuję się szkodnikiem. Lata temu napisałem nawet szkic opowiadania, w którym ratuję ludzkość przed całkowitą zagładą. Pracowałem wtedy w Instytucie Astrofizyki Maxa Plancka pod Monachium zajmując się wymyślaniem algorytmów i programowaniem metod obliczeniowych, pozwalających między innymi na symulacje widm promieniowania cząsteczek obserwowanych w Kosmosie. Oto nadlatuje kometa, a my identyfikujemy w jej ogonie, oczywiście za pomocą obliczeń moim programem, niezwykle trująca substancję. Tylko dzięki wczesnemu jej wykryciu można było zmienić tor jej lotu lub też rozdać maski gazowe ... Kilkanaście lat przed Armageddonem opowiedziałem tę historię koledze z Katalonii, który wykorzystał ją do napisania opowiadania sci-fi.

Nie udało mi się na razie uratować ludzkości. Kto jednak może zaręczyć, że podobny scenariusz kiedyś się nie zdarzy? Nie wiemy, co okaże się konieczne do przetrwania. A jeśli nadejdzie nowy okres lodowcowy? Globalne ocieplenie powoduje zwiększone parowanie, powstaje grubsza warstwa chmur, promienie słoneczne nie docierają do Ziemi i w efekcie następuje gwałtowne oziębienie, być może w ciągu dekady. To całkiem poważny scenariusz, rozważany przez klimatologów. Połowa ludzkości ginie z głodu, cywilizacja upada ... Do zrozumienia klimatu potrzebna jest naprawdę wyrafinowana nauka. Do powstrzymania epidemii AIDS i wielu chorób zakaźnych również. W 1710 roku w miasteczku Miłomłyn niedaleko Ostródy dżuma zabiła prawie wszystkich mieszkańców. Według moich szanownych oponentów „nauka nie jest uprzywilejowanym narzędziem rozwiązywania ludzkich (egzystencjalnych) problemów”. Czyż dżuma nie była jednym z ludzkich problemów, źródłem ogromnych nieszczęść? Czy sztuka, religia lub praktyki magiczne pomogły w uwolnieniu się od tego problemu? „Nauka bardziej (współ)konstruuje świat niż go odkrywa”, twierdzą socjolodzy. Czy naukowcy skonstruowali zarazki zamiast je odkryć?

Kanał Discovery pokazuje idiotyczny filmik przedstawiający znanego mi osobiście naukowca, który popadł w depresję. Jak człowiek cierpi na depresję, to każda okazja do zamartwiania się jest dobra. Uczony ten budzi się zlany potem w nocy ze strachu, że w wyniku jego badań nad sztuczną inteligencją za 30 lat roboty-terminatory zniszczą ludzkość. Jest to równie głupi pomysł jak hodowanie ludzi by zrobić z nich baterie w kultowym filmie Matrix. Skąd w nas tyle lęku przed przyszłością? Niedawno oglądałem w Wiadomościach zrozpaczonych ludzi z Brodnicy: ksiądz postawił na wieży antenę. Jedna pani ze strachu przed promieniowaniem zaczęła tracić wzrok, inna łkała przed kamerą. Wpływ anteny na ich zdrowie jest zerowy, ale „wszyscy wiedzą”, że anteny szkodzą, podobnie jak kuchenki mikrofalowe i telefony komórkowe. Zdrowo jest gotować na wolnym ogniu, wmawiają nam sprzedawcy garnków Zeptera. Średnia długość życia w krajach, do których kuchenki mikrofalowe jeszcze nie dotarły, jest o połowę krótsza niż w Japonii, gdzie od 40 lat jest ich zatrzęsienie. Strach bierze się z nieuctwa. Robienie na uniwersytecie kariery naukowej na straszeniu nauką wydaje mi się wysoce nienormalne.

W 1873 roku Sir John Eric Ericksen, chirurg królowej Wiktorii, wyraził powszechne wówczas przekonanie: „Żołądek, klatka piersiowa i mózg pozostaną na zawsze niedostępne dla mądrego i humanitarnego chirurga”. Te drzwi na szczęście nie pozostały zamknięte. Hasłem renesansu było powiedzenie Terencjusza „Jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce”. Jest sens nawoływać do odpowiedzialności, do zwrócenia uwagi na rzeczywiste potrzeby człowieka, do ekologii umysłu atakowanego przez chaos informacyjny. Zająłem się kognitywistyką, bo właśnie poznanie natury umysłu wydaje mi się zagadnieniem najważniejszym dla zrozumienia prawdziwych potrzeb człowieka. Można próbować skierować naukę na nieco inne tory, nie można jej jednak kontrolować. Kto miałby decydować o tym, które drzwi zamknąć i które gałęzie nauki spowalniać? Czy strach przed przyszłością ma być wystarczającym do tego uzasadnieniem? Czy jest jakaś korelacja pomiędzy stopniem technologicznego rozwoju (tym, co techniczne), a zapowiadanym przez socjologów chaosem społecznym? Wybierzmy najbardziej rozwinięte technologicznie kraje, wydające najwięcej na naukę, takie jak Japonia, Singapur czy USA, i porównajmy je z krajami, gdzie nauka ma na gospodarkę wpływ niewielki, a życie zgodne jest z tradycją, np. z krajami arabskimi czy afrykańskimi. Porównajmy ich instytucje społeczne i politykę. Które są bliżej chaosu?

Nie wiem, jakiej Prawdy szukają moi koledzy i dlaczego prawda nauki nie wydaje im się dostatecznie prawdziwa. Dla mnie, jak i dla większości ludzi zajmujących się nauką, jest ona odkrywaniem Prawdy. Cieszę się i czuję się uprzywilejowany mogąc w niewielkim chociażby stopniu brać w tym przedsięwzięciu udział. Nauka daje nam niezwykły obraz świata, przekraczający wyobraźnię filozofów i teologów. Pozwala nam zrozumieć również inne, przednaukowe sposoby patrzenia na świat. Dawno temu podróżując po Indiach śpiewałem w pewnej świątyni hymny ku czci Kriszny. Nie miałem trudności ze zrozumieniem punkt widzenia hindusów. Naukowy pogląd na świat obejmuje wszystkie inne, nie ma granic, pozwala na zrozumienie innych kultur, nie jest to jednak relacja symetryczna. Pytania stawianie przez naukę nie mają żadnego sensu dla kultur przednaukowych a problemy przez nią rozwiązywane przekraczają wyobraźnię najlepszych szamanów. Można oczywiście wierzyć bioenergoterapeutom i prorokom zapowiadającym koniec świata na 2000 rok na podstawie proroctw Nostradamusa. Nauka tym się różni od innych „prawd”, że pamięta o swoich pomyłkach i wyciąga z nich wnioski. Słowo „prawda” w odniesieniu do nauki ma inny sens niż w odniesieniu do tradycji, sztuki czy religii. Poznawanie, a więc nauka, nie jest naszym jedynym zajęciem, nie zastąpi przecież tańca i śpiewu ...